![]() |
plakat filmowy |
niedziela, 19 lutego 2012
Dziewczyna z tatuażem
Miałem okazję obejrzeć w niedzielę wieczorem niesamowity film - "Dziewczyna z tatuażem". Słyszałem, że jest dobry, ale mroczny i delikatnie mówiąc pokręcony. Jakoś nie miałem ochoty na mroczny klimat, ale ugiąłem się pod namowami. Nie żałuję. Film jest genialny. To co zobaczyłem przeszło moje oczekiwania, "in plus" oczywiście. Film jest rzeczywiście mroczny i pokręcony, ale przez to trzyma w napięciu i tworzy niepowtarzalny klimat. Są w nim sceny ostre, a nawet bardzo ostre, ale i tematyka filmu nie jest łatwa. Po raz kolejny udowadniamy sobie, jak trudno obronić w nas człowieczeństwo, a także jak bardzo mogą mylić pozory, zwłaszcza te osadzone w realiach dekadenckiego bogactwa, które we współczesnych czasach skryć się może za fasadą ascetycznej, wręcz oziębłej formy stylistycznej.
czwartek, 16 lutego 2012
Naleśnikarnia na Tłusty Czwartek
Z racji na dzisiejsze obchody Tłustego Czwartku zdecydowałem się nieco zmienić starodawną tradycję i zamiast pączków skosztować czegoś innego. Gwoli prawdy, winienem raczej powiedzieć - oprócz pączków, a nie zamiast pączków, ponieważ wcześniej i ich skosztowałem. Tymczasem to nie one okazały się hitem dnia, a naleśniki.
Wraz z Kają i Michałem wybraliśmy się w porze obiadowej do łódzkiej naleśnikarni Manekin. Spośród wielu smakołyków i na słono i na słodko, które są tam podawane w nieodłącznej naleśnikowej oprawie zdecydowałem się wybrać zapiekankę naleśnikową z ryżem i malinami w sosie śmietankowym. Kaja uczyniła podobnie, zaś Michał wziął naleśnikowe danie mięsne. Niech wystarczy, jak powiem, że kompozycja mojej ryżowo-malinowo-śmietankowej potrawy, zapieczonej w naleśniku i posypanej płatkami migdałowymi zachwyciła na tyle moje podniebienie, że nie zdążyłem jej sfotografować przed spożyciem i dlatego poniżej można podziwiać pustą miseczkę :)
Wraz z Kają i Michałem wybraliśmy się w porze obiadowej do łódzkiej naleśnikarni Manekin. Spośród wielu smakołyków i na słono i na słodko, które są tam podawane w nieodłącznej naleśnikowej oprawie zdecydowałem się wybrać zapiekankę naleśnikową z ryżem i malinami w sosie śmietankowym. Kaja uczyniła podobnie, zaś Michał wziął naleśnikowe danie mięsne. Niech wystarczy, jak powiem, że kompozycja mojej ryżowo-malinowo-śmietankowej potrawy, zapieczonej w naleśniku i posypanej płatkami migdałowymi zachwyciła na tyle moje podniebienie, że nie zdążyłem jej sfotografować przed spożyciem i dlatego poniżej można podziwiać pustą miseczkę :)
![]() |
pusta miska po pysznej potrawie |
![]() |
Kaja z Michałem przed konsumpcją... naleśników oczywiście :) |
![]() |
w naleśnikarni... |
wtorek, 14 lutego 2012
Walentynki biblijne
Na zaproszenie łódzkiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana" miałem okazję ciekawie spędzić walentynkowy wieczór. Poproszono mnie, abym zaprezentował temat Biblia - Księga Miłości. Zainteresowanych osób przyszło dość sporo. Nic dziwnego, wszak patronat medialny objęło Radio PLUS. Zresztą z tym medialnym nagłaśnianiem biblijno-walentynkowego spotkania doszło do zabawnej sytuacji. Dziś rano, w gimnazjum w którym katechizuję, moje dzieci zapytały mnie, czy w radiu będę śpiewał o miłości . Ja zdębiałem, a one na to, że słyszały w Radiu Plus zapowiedź walentynkowego spotkania z moim udziałem i nie wiedzieć czemu zinterpretowały wykład biblijny, jako występy wokalne. Oczywiście na nic się zdało moje sprostowanie, plotka poszła w ruch i po godzinie całe gimnazjum huczało od pogłosek, że ks. Piotr zaśpiewa o miłości w Radiu Plus. Oto siła medialnego przekazu, no i plotki.
Tak poza tym, jeśli ktoś byłby zainteresowany odsłuchaniem fonograficznym wspomnianego spotkania, to wkrótce ponoć będzie ono dostępne na stronie łódzkiego Civitas Christiana.
Strona łódzkiego oddziału Civitas Christiana
Tak poza tym, jeśli ktoś byłby zainteresowany odsłuchaniem fonograficznym wspomnianego spotkania, to wkrótce ponoć będzie ono dostępne na stronie łódzkiego Civitas Christiana.
Strona łódzkiego oddziału Civitas Christiana
poniedziałek, 13 lutego 2012
Urlopik nad morzem
Właśnie skończył się mój urlopik nad morzem. Słowo "urlopik" najpełniej oddaje moje oczekiwania i wrażenia, że te pięć pełnych dni spędzonych u gdańskich Pallotynów było zdecydowanie za krótkie. Jednakże trzeba się cieszyć, że udało się trochę odsapnąć po okresie kolędowych wędrówek. Dobiegł końca czas niezwykle fajny, czas spotkania z moimi przyjaciółmi zakonnikami, do których stylu życia, nawiasem mówiąc, coraz częściej tęsknię. Było super! Trochę zabawnie, trochę religijnie i poważnie, ale zawsze życzliwie. Dzięki moim przyjaciołom - pallotyńskim gospodarzom, na czele z ks. Adamem i Radosławem, czułem się w Gdańsku jak w domu. Dobrze też było przeżyć ten czas w towarzystwie Mateusza - świadomego laikatu (jak zwykł był mawiać o nim Radek) oraz z kapłańską gromadą Marcina, Tomka i Wojciecha. Pozostało po naszej wyprawie kilka zdjęć.
![]() |
Port na Helu |
![]() |
gustowna czapeczka |
![]() |
plaża zimą |
![]() |
Jastrzębia Góra |
![]() |
Subskrybuj:
Posty (Atom)