czwartek, 28 lipca 2011

Jednodniowy Berlin

Słowo "jednodniowy" też nie do końca oddaje charakter mojej środowej wizyty w Berlinie. Owszem wyprawa, w której udział wzięli obok mnie także Michał oraz moja mama i babcia trwała od wczesnego świtu do późnej nocy, ale na sam pobyt w Berlinie przypadało tylko około pięciu godzin.
Takie życie! Z powodu konieczności badań i ostatnich trudności ze zdrowiem nie wypalił z dawna wyczekiwany przeze mnie wyjazd na Kretę, to zamiast Grecji zdecydowałem się na krótki "wyjazd-pocieszenie" ;) do Berlina. Zabrałem babcię i mamę, ponieważ moje ukochane kobiety jeszcze nigdy nie były dalej za granicą, jak w przygranicznym pasie Słowacji. Cieszę się ogromnie z tej wyprawy. Chociaż wszystko układało się spontanicznie, wyszło super! W Polsce jeszcze za Poznaniem padał solidny deszcz, a w Berlinie słońce, z rzadka przesłaniane chmurkami i temperatura chwilami aż do 28 stopni.
Najpierw dotarliśmy wysłużoną Cetrójką w okolice Alexanderplatz. Umieściliśmy samochód w podziemnym parkingu i rozpoczęliśmy eksplorację Berlina od wizyty gdzie? No jak to gdzie? W Burger Kingu! Obowiązkowo należało przed zwiedzaniem się posilić i to najlepiej potrójnym Whopperem, ale niestety w Niemczech ta oferta była chwilowo niedostępna, więc zadowolić się musieliśmy z Michałem podwójną mocą tej potrawy. Babcia i Mama wybrały wariant tradycyjny z pojedynczym Whopperem. Było smacznie. Po wyjściu z restauracji i załatwieniu niezbędnych potrzeb fizjologicznych, wycenionych przez Germanów na 30 eurocentów od osoby, śmignęliśmy sobie fotkę z widokiem na okoliczne centrum handlowe. Fotografowanie wieży telewizyjnej, znajdującej się kilkadziesiąt metrów od nas, z tak bliskiej perspektywy byłoby nieciekawe i powróciliśmy do tego, kiedyśmy się już solidnie oddalili od tego miejsca.
Alexanderplatz, za fotografem Burger King
Centrum handlowe na Alexanderplatz
Następnie wyruszyliśmy pod Bramę Brandenburską, po drodze mijając Czerwony Ratusz, fontannę z Neptunem, Katedrę, budynki państwowe dawnego NRD, centrum wystawiennicze i konferencyjne mieszczące się w słynnym Humboldt Box. Kiedy osiągnęliśmy już Bramę Brandenburską z opresji, jaką wywołało zmęczenie wybawił nas autobus przeznaczony do zwiedzania Berlina. W około dwie godziny objechaliśmy spory kawał stolicy Niemiec i wykonaliśmy parę zdjęć.
Czasu na ten pobyt w Berlinie było niewiele, ale warto było.

 
Czerwony Ratusz
Główny dworzec kolejowy Berlina
Brama Brandenburska
Babcia na tle budynków państwowych b. NRD
fontanna i centrum handlowe Europa
tutaj ma powstać zamek berliński
Autobus za pomocą którego zwiedzaliśmy Berlin
katedra, babcia i wieża telewizyjna

fontanna z Neptunem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz